Praca społeczna – jak nazwa wskazuje – to praca wykonywana dla społeczeństwa.
ednocześnie i z nazwy, ale bardziej z długiej tradycji pracy dla społeczeństwa wynika, że praca społeczna dla społeczeństwa wykonywana jest społecznie, czyli za darmo.
I mamy wokół ogrom organizacji społecznych, których członkowie wykonują swoje najróżniejsze prace na rzecz społeczeństwa całkiem społecznie. Czyli za darmo. I są członkowie zarówno organizacji cywilnych jak i kościelnych.
I są to szczególni ludzie, którym należy się hołd i szacunek. Ale jakże często tego uznania od społeczeństwa, na którego rzecz pracują, nie otrzymują.
Ale mamy też w Polsce drugą grupę ludzi, nieco mniej liczną, także pracującą na rzecz społeczeństwa. Przynajmniej tak deklarują. Ta grupa liczy obecnie 46.797 tysięcy osób.
To radni różnych szczebli, którzy pracują dla społecznego dobra, czyli dla społeczeństwa.
Ale nie pracują społecznie. Czyli nie pracują za darmo. Pracują za 1 100 000 000 złotych rocznie. Tyle na nich wydajemy. Czy dużo to, czy mało, nie pora tu rozstrzygać.
Bo ważne jest co innego. Dlaczego przy olbrzymiej armii absolutnie zaangażowanych w to co robią i absolutnie altruistycznych ludzi, istnieje wielka armia tych, którzy mówią, że działają dla wspólnego dobra, i którzy za to wspólne dobro otrzymują pieniądze.
Więcej, mam wrażenie, że jedyną ich myślą jest nie to, jak więcej zrobić dla społeczeństwa, tylko jak więcej zarobić.
Nasi radni podnieśli sobie diety o 50%. Bo diety nie były zmieniane od czterech kadencji. Dlaczego sobie podnieśli, skoro idąc do wyborów, decydowali się na to, co było, gdy chodzi o wysokość diet, a nie na to, co będzie? Dlaczego sobie podnieśli, gdy wcześniej (podobno) obniżyli pensje urzędnikom?
Podnieśli sobie za to, że przygotowali nam samodzielnie trzy lub cztery projekty uchwał? To śmieszne. Czytelnik zapewnie nie wie, że znakomitą większość uchwał i tak przygotowują ci urzędnicy magistratu, którym (rzekomo) obniżono zarobki, a radni je tylko „przyklepują” lub nie, dużo przy tym gadając. Więc za takie osiągnięcie, jak trzy projekty uchwał trzeba sobie więcej zapłacić?
Jak mówią przepisy, radny nie otrzymuje wynagrodzenia za swoją pracę, lecz ma prawo do diety, która jest rekompensatą za utracone zarobki oraz zwrotem kosztów związanych z pełnieniem mandatu.
Patrząc na skład zawodowy mieleckich radnych nie dziwię się, że połakomili się na podwyżkę o 500 zł. Większość z nich to ludzi, którzy zawsze żyli na garnuszku budżetu, czy to pracując w firmach czy instytucjach miejskich, oświatowych, czy inaczej finansowani z tego, co inni wypracują, czy też będąc emerytami albo rencistami.
Prócz jednej osoby, która zarabia na siebie, nie ma nikogo, kto by to potrafił efektywnie czynić. Jest jeszcze pięć osób zatrudnionych w kapitalistycznej firmie, a cała reszta to ci, którzy w ostatnim czasie żyli z naszych podatków. I swoich zarobków nie byli zmuszeni sami wypracować, w trudzie, znoju i niepewności.
A jak teraz dano im władzę dawania sobie samym pieniędzy, to z niej skorzystali. Teraz wielu ma po 500, więc dlaczego nie nasi radni?
Dieta służy do tego, by pokryć utracone zarobki.
Jakie utracone zarobki pokrywa ta dieta emerytom i rencistom? Czy pokrywa utracone zarobki pracownikom instytucji budżetowych, w których nie powinni mieć płatne za nieobecność, ale czy rzeczywiście za czas nieobecny im się nie płaci? Chcę wierzyć, ze tak jest w mieleckich, budżetowych instytucjach, ale moje doświadczenie z innego czasu i miejsca pozwala mi wątpić, czy tak jest rzeczywiście. A może warto by to sprawdzić?Tak dla wyjaśnienia wątpliwości. Dla pewności tego, że nasi radni są uczciwi.
Bo jak się ma rekompensatę w wysokości 1500 złotych netto, a zarabia w firmie np. 5000 zł brutto, to ta dieta rekompensuje nieobecność co najmniej w czasie 7- 8 dni roboczych. Czy naprawdę radny aż tyle czasu poświęca na działalność dla naszego dobra? I czy rzeczywiście za te osiem dni nie ma płacone?
Pytanie retoryczne, ale je postawię. I to byłoby już tyle. Mogę tylko apelować, by w wyborach kolejnych głosować albo na prawdziwych działaczy społecznych, albo na tych, którzy dużo zarabiają i nie będą potrzebowali podwyżki z naszych pieniędzy w wysokości 500 złotych.
Źródło: http://felieton.blog.onet.pl/2016/02/13/oplacalna-praca-spoleczna/
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Napisz nam, co o tym myślisz!